Rynek nieruchomości UK: Wyzwania, ożywienie i przyszłość cen domów.

Photo of author

By Kuba Miarecki

Nawigowanie po brytyjskim rynku nieruchomości przypomina obecnie próbę odczytania kompasu w burzy magnetycznej. Po okresie spowolnienia pojawiają się oznaki wznowionej aktywności, jednak głęboko zakorzenione wyzwania rzucają długi cień na perspektywy trwałego wzrostu i dostępności cenowej.

Przez pokolenia posiadanie nieruchomości w Wielkiej Brytanii było postrzegane jako praktycznie gwarantowana ścieżka do akumulacji majątku. To długotrwałe przekonanie stanowiło podstawę osobistego planowania finansowego, a nawet polityki publicznej. Rezultatem jest oszałamiająca wycena rynkowa szacowana przez Savills na ponad 9 bilionów funtów. Jednak ten majątek jest silnie rozłożony nierównomiernie – starsze pokolenia (powyżej 60 lat) kontrolują znaczną część (2,95 biliona funtów), podczas gdy młodsze grupy (poniżej 35 lat) posiadają znacznie mniej (600 miliardów funtów) i często obciążone są znacznym długiem.

Przeciwności i przeszkody

Ostatnie korekty rynkowe znacząco stłumiły tę długoterminową trajektorię wzrostu, spychając nominalne zyski do najniższego poziomu od pół wieku i zatrzymując realny wzrost cen. Ta zmiana pogłębiła wyzwania związane z dostępnością cenową, utrudniając wielu osobom wejście na rynek lub wspinaczkę po drabinie nieruchomości.

Błyski wznowionej aktywności

Pomimo dominującej niepewności, kilka czynników ostatnio pobudziło aktywność rynkową. Liczba zatwierdzonych kredytów hipotecznych powróciła do poziomów sprzed pandemii, a HM Revenue & Customs (HMRC) odnotowało znaczący wzrost transakcji nieruchomościowych o 79% rok do roku w marcu. Ten wzrost wydaje się być napędzany przez nieco lepsze warunki kredytowe i uwolniony popyt. Jednak analitycy ostrzegają, że to ożywienie jest przede wszystkim dostępne dla osób o znaczących możliwościach finansowych, co ogranicza szerszy wpływ często oczekiwany od presji demograficznej.

Rząd Wielkiej Brytanii wydaje się być gotowy do interwencji, rozważając potencjalną deregulację rynku kredytów hipotecznych. Doniesienia mówią o dyskusjach dotyczących złagodzenia ograniczeń dotyczących stosunku kredytu do dochodu oraz testów warunków skrajnych, tradycyjnych narzędzi stymulujących aktywność rynkową. Modele ekonomiczne sugerują, że taka liberalizacja, w połączeniu ze stopami procentowymi potencjalnie stabilizującymi się poniżej 4%, mogłaby zwiększyć siłę nabywczą nawet o 20%. Mogłoby to przełożyć się na odpowiadający, choć być może krótki, wzrost cen nieruchomości.

Podstawowe ograniczenia i ryzyka

Jednak ten potencjalny wzrost napotyka na znaczące ograniczenia. Rynek brytyjski pozostaje wrażliwy na globalne zmiany gospodarcze; spowolnienie, zwłaszcza recesja w Stanach Zjednoczonych, mogłoby szybko odwrócić wszelkie krótkoterminowe zyski. Co więcej, podaż mieszkań wciąż stanowi poważne wąskie gardło. Rynek składa się głównie z istniejących domów, a choć reformy systemu planowania mają na celu przyspieszenie nowych budów, ich wpływ ma być stopniowy.

Jednym z powiązanych trendów jest poprawiająca się rentowność inwestycji typu „buy-to-let” (kup na wynajem). Według danych UK Finance, średnie stopy zwrotu z najmu wzrosły z 5,65% w 2021 roku do ponad 6,99% pod koniec 2024 roku. Ten wzrost może potencjalnie zachęcić niektórych wynajmujących do powrotu na rynek, chociaż zmiany regulacyjne w sektorze najmu również odgrywają rolę.

Przesunięcie w kierunku wzrostu powiązanego z płacami?

Patrząc na średni termin, oczekiwania ulegają zmianie. Przewiduje się, że ceny domów będą bardziej ściśle powiązane ze wzrostem płac, zamiast dostarczać zysków przekraczających inflację, obserwowanych w poprzednich dekadach. Chociaż krótkoterminowe ożywienie rynku byłoby mile widziane przez obecnych właścicieli domów, perspektywy znaczących obniżek cen, które przyniosłyby korzyści aspirującym kupującym, wydają się ograniczone. Fundamentalne pytanie brzmi, czy brytyjska gospodarka zdoła zmniejszyć swoją długotrwałą zależność od boomów na rynku nieruchomości jako głównego motoru wzrostu. Wczesne oznaki sugerują, że zerwanie z tym nawykiem okaże się trudne.

Udostępnij